Zbiór różnych esejów z różnych czasów, któremu nie mogę wystawić wspólnej oceny. Niektóre bardzo trafione, inne ciekawe, ale (w szczegółach z mojego własnego pola) błędne, i o - mam mocną nadzieję - nietrafionych konkluzjach. Tytułowy esej bardzo pesymistyczny w końcowej wymowie.
Ciekawie byłoby zobaczyć polemikę między Dukajem a Wattsem na temat natury świadomości, podchodzą do tematu z bardzo różnych perspektyw, obaj z mocną podbudową naukową - ale z różnych dziedzin, nigdy się nie zazębiając.
For a beginner to savings in personal finance, this book tends to be recommended as the first steps. However, I found the forced fake-old-English style off-putting (and not used consistently either). I'm also saddened that the author didn't look for actual factual knowledge of finance in Babylon ( such as in [b:Debt: The First 5,000 Years 6617037 Debt The First 5,000 Years David Graeber https://images.gr-assets.com/books/1390408633s/6617037.jpg 6811142] ), instead only learning it was where finance and banking begun- and he invented all the rest to fit his American-centric narrative.If you're looking for a starter on personal finance, [b:The Simple Path to Wealth: Your road map to financial independence and a rich, free life 30646587 The Simple Path to Wealth Your road map to financial independence and a rich, free life J.L. Collins https://images.gr-assets.com/books/1466299641s/30646587.jpg 51187846] is a much better choice.
Pilipiuk bardzo udanie tworzy historyczny klimat, dorzuca ciekawostki i anegdoty znawcy historii. Tylko szkoda, że tak udane tło tonie całkowicie pod ciężkim, narodowo-katolickim moralizatorstwem i wszystko-umiejącą postacią głównego bohatera, którego ciężko określić inaczej jak ‘Mary Sue'. Warszawski nauczyciel informatyki z XXI w., po spotkaniu z kosmitami, apokalipsą (całkowicie ‘naukową') i podróży w czasie, przechodzi religijne odrodzenie... I to koniecznie katolickie. No i oczywiście jest ekspertem z dziedziny survivalu i walki wręcz, pomimo braku wcześniejszego doświadczenia... Albo ja zdecydowanie wyrosłem z Pilipiuka, albo autor mocno traci formę, bo takiego natężenia absurdów nie pamiętam z żadnej innej jego książki.
Ciężko mi było zabrać się do tego zbioru. Styl Smitha jest bardzo specyficzny, mocno inspirowany chińskimi legendami, wymaga przyzwyczajenia - ale końcowy efekt, po przeczytaniu zamykającej tom mini-powieści Norstrilia, wart początkowego wysiłku. Przez długi czas miałem wrażenie, że to nie tylko “stara” szkoła SF, ale też jej hurra-optymistyczna odmiana, równie denerwująca co u fantastów radzieckich peany na rzecz Lenina - atomowa utopia lat pięćdziesiątych, gdzie amerykańskie społeczeństwo przeniesione jest w gwiazdy bez żadnych zmian struktury. Dopiero z czasem wyłania się spod tej wierzchniej warstwy umiejętnie konstruowany dystopijny obraz świata.
Dukaj, jak to Dukaj - potrzebuje imersji, zanurzenia się czytelnika w prozie. Łatwo o to z książką papierową, nieco trudniej (może to kwestia mojego braku przyzwyczajenia) z Kindlem - najtrudniej czytając na telefonie. Tutaj forma wydania niestety wymusiła taką formę odbioru (tylko epub3 zapewni Ci pełne doświadczenie! multimedialny experience!), nie przynosząc niestety nic w zamian. Ba, przypisy “hipertekstowe” są nachalne, wyraźnie dodane na siłę. Powtarzają się też - a także powtarzają wyjaśnienia podane chwilę później w tekście. Te “naukowe” z kolei ubliżają nieco inteligencji czytelnika - poważnie komuś, kto bierze Dukaja do ręki, trzeba tłumaczyć czym jest np. nanotechnologia?
The book is definitely interesting. It is not, though, SF, as that is literary genre, and The Martian is more of a NASA guidebook or manual. The protagonist muddles through catastrophe after catastrophe, only to be thrown into the next one with extreme predictability, all the time keeping the certainty that his/NASA's engineering genius will save him. No characters to speak of, the whole read is a demonstration of authors proficiency with the “science” part, but very little of the “fiction”. More like an astronaut training drill.
Like the golden age SF of the '60s and the cyberpunk of the '80s, the singularity SF is emblematic of the '00s. And there's hardly a better example of the phenomenon than Accelarando.
Re-reading it after almost 20 years, the book has clearly aged - but it also still shines, perhaps even more so, because so much of the technoscientologic corporate bullshit it extrapolates is actually happening - being made to happen, by those who took the singularity gospel as, well, gospel. Stross was (and is) quite uniquely on point when it comes to pointing out the multitude of moral, ethical and simply economical problems with such people.
Polish translation (Próchniewicz) is quite brilliant.